Góra 32: Myojingatake

1169 m. n.p.m

Niedziela, 9 lutego 2025

Nostalgia za lutym zeszłego roku kiedy co tydzień byliśmy w górach, wypycha nas w nie chociaż raz tej zimy. Wybieramy szlak, z którego widać Górę Fuji, bo widoczność jest fajna, więc popatrzymy sobie chociaż.

Zaczynamy za malutkim parkingiem, ścieżką, która od razu cieszy, bo jest śniegowa.

Z tego samego miejsca idzie się na górę Kintoki, na której byliśmy kiedyś od innej strony (pozycja 19 na naszej liście). Dzisiejszy szlak jest podobno szlakiem popularnym wśród biegaczy i rzeczywiście takowych spotykamy co chwilę, mimo iż ślisko, to biegają skubani.

A my radośnie między drzewkami maszerujemy.
Im wyżej tym więcej śniegów, są one czystsze i bardziej śliskie.
Rześka wędrówka.
Widoki za nami, głębokie śniegi przed nami, a chmury-trąby w oddali.

Zima jest dosyć fajna do chodzenia po lasach, bo jest sporo słonecznych dni. Tym razem jest nam nawet można by powiedzieć gorąco, co powoduje u niektórych mocne nerwy, że po co tyle kurtek zabraliśmy.

Mini świątynienki po drodze, żebyśmy nie zapomnieli, że to Japonia.
No i szczyt.

Żeby móc uśmiechnąć się na szczycie musimy poprzeskakiwać sporo kałuż. Ogólnie buciory obklejone błotem i przemoczone. Narzekamy, ale wiemy też, że upaprane buty się umyje, skarpety wysuszy, a kolejny szczyt do kolekcji będzie zaliczony.

No i wobec takich widoków na prawdę głupio narzekać: z jednej strony Góra Fuji, z drugiej morze.
Obraz zatytułowany “Zachwycona matka robiąca dzieciom zdjęcia z Fuji”.
I powrót z pięknym tłem: zbieganie korytarzykiem w wysokiej trawie.

Podsumowanie wycieczki: fajnie, bo śnieg i widoki, źle, bo gorąco i mokro.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *