Mówię od razu, jest gorąco. Ogólnie mamy już lato. Wyjazd w rejony wulkanu Akagi zdaje się dobrym pomysłem – wyższa wysokość oznacza, że chłodniej. Ale i tak startujemy narzekając, że za gorąco na hajkowanie.
Zaczyna się trawiaście i krzakowato.
Naszym celem jest zdobycie kolejnego z kilku wierzchołków krateru Akagi: Jizodake. Jest to górka w sam raz na fajny wycisk, ale nie przemęczenie się zbytnie.
Przeprawy przez kamienie są zawsze fajną zabawą.Wreszcie widoki do podziwiania i przestrzeń do oddechów pełną piersią. No ale słońce, więc też okazja do dalszego narzekania, że gorąco.Lubimy Akagi i jego jeziora i kratery.Szczyt zaliczony. Na nim sporo bezgłowych posążków jizo, opiekunów podróżnych. Kamienna pagoda, świętości widokowi doda.Takie kadry rozmaite jeszcze załączam.
I żegnam się uprzejmie. Idzie lato, a z nim zapewne mniej wypraw, bo i wyjazdy i upały i inne elementy życia.
Jako że dzień kończyliśmy nad tym samym jeziorem nad którym byłam kiedyś Mario Mario, to musiałam znowu nim być.