Poważny blogger powinien podsumować kończący się rok gdy się on kończy. 2022 się skończył pare dni temu i nie został podsumowany. A był to dla nas rok wielkiej zmiany: Hong Kongu na Tokio.
Różnic między tymi dwoma miejscami jest wiele. W większości na plus dla naszej obecnej lokalizacji: klimat z pięknymi porami roku, duży kraj do eksplorowania, lepsze jedzenie, lepszy system zarządzania odpadami (haha), fajniejsza szkoła w odległości na nogach, domek, rowerki i takie tam. Główną natomiast trudnością jest brak angielskiego. Ogarniamy więc wszystko na pałę, po prostu idąc i robiąc rzecz za rzeczą, niemalże siłowo.
Pierwszy miesiąc po przyjeździe był trudny: mieszkanie na walizkach w nie najszczęśliwszym mieszkaniu w ruchliwej dzielnicy Shinjuku, gorąc miejskiego lata i zmaganie się z toną biurokracji, meldunków, rejestracji, szukaniem domu i tym podobnymi…
Poniżej załączam wspominek sfrustrowanej i przestraszonej Kingi z tamtego okresu:
Wzięłam dziś i zabrałam dzieci na basen. Bardzo lokalny zwykły basen miejski w mieście. Osobliwość tego zdarzenia polegała na tym, że odbyło się ono całkowicie w obcym języku. I teraz w głowie wybrzmiewają mi trzy sylaby Hi Da Ri – wyłapałam je z milionowego szeregu sylab japońskich wypowiedzianych przez panią wskazującą nam drogę po zakupieniu bilecików. Pokazała w kierunku wind. I czaszka zadymiła mi, że o które to piętro może chodzić. Pojechaliśmy więc najpierw na drugie. Nie ujrzawszy tam basenu, zjechaliśmy aż do piwnicy, gdzie pani woźna zdziwiona spojrzała dokąd to my, a my po upewnieniu się, że to jest jednak piwnica jak nic, wróciliśmy na piętro wyjściowe i tam oto był basen. Na lewo. Hi Da Ri.
Ale dopiero w domu moje komórki mózgowe dokonały połączenia pomiędzy tą frazą i jej znaczeniem, które znałam gdzieś kiedyś z aplikacji do uczenia się japońskiego. Długa droga przed moimi zwojami mózgowymi aby zacząć łączyć teorię z praktyką językową…
Idąc na basen był stres, ale potem pływając tam po japońsku, zabiło mi serce i miałam dosyć przytulne dwie myśli:
Pierwsza, że podoba mi się ten naród jak tak pływa według ustalonych zasad i panowie ratownicy jak pilnują przestrzegania tych zasad. I też jak wyglądają.
A druga, że nie zawsze wie się co się robi, ale trzeba to po prostu robić. Bo ja i moje dzieci kompletnie nie wiedzieliśmy jak iść na ten basen dziś. U wejścia aplikacją tłumaczyliśmy wszystko. Bilety i czepki po omacku kupowaliśmy w maszynach (czepki muszą być). A potem błądziliśmy po budynku, szatniach i obyczajach przebierania. Ale dotarliśmy do etapu pływania i dał nam on przyjemność.
Lubiliśmy Hong Kong i opuszczanie go było trudne, bo musieliśmy pożegnać się z rodziną-krwią-nie-przymuszoną, czyli drogimi nam bardzo przyjaciółmi. My już to umieliśmy zrobić, doświadczeni wyjazdem z Polski sprzed dziesięciu lat. Najtrudniejsze było zmienianie w ten sposób życia dzieciom. Patrzenie na przeprowadzkę z ich perspektywy, gdzie Hong Kong był jedynym życiem jakie znali, obciążało nasze serca mocno, wybrzmiewając pytaniem: po co my to w ogóle robimy?
Ale zrobiliśmy to, tłumacząc im i sobie, że życie jest jedno i jest ono krótkie. I trzeba robić co się chce, jeśli tylko się może.
Podsumowuję więc rok 2022: był to rok troszku trudnej ale dobrej zmiany.
Z życzeniami na 2023 żebyśmy robili rzeczy,
– umiejąca już powiedzieć i na lewo i na prawo po japońsku Kinga.
2 responses to “Sayonara, 2022!”
Ciekawe doswiadczenia i opisane lekkim i fantastycznym jezykiem. Podobaja mi sie twoje “slowotwory”- sa jak obrazki. Inne “obrazki” – to japonski alphabet (nie wiem czy mozna to nazwac alfabetem, bo podobno sa to sylaby), ktore nic nie mowia i musisz polegac tylko na intuicji albo na probach (tak, jak to bylo na drodze do basenu). Daj sobie czasu i potem bedziesz rozrozniac te “robaczki” na szldach i napisach. A to sa wyzwania juz nie dla mnie ale dla Was : TAK! Zmienilem swoje zycie w wieku 45 lat. Znalazlem sie w zupelnie innej rzeczywistosci i dalem rade. I Wy tez dacie sobie rade! Zycze sobie wiecej tych wspanialych “slowotworow”. Pozdrawiam bardzo serdecznie! I co?…Kocham Was!
Yay! Pierwszy komentarz na moim malutkim kjut blogu. I jaki piękny!
Dziękuję. Kocham. Pozdrawiam. Też.