Góra 26: Momokura

1003 m. n.p.m

Poniedziałek, 12 lutego 2024

Dłuższy weekend oznacza szansę na zaliczenie kolejnej góry. Naszą nową metodą na zachęcanie dzieci do wyjścia z łóżek jest mówienie im, że jedziemy na obiad na świeżym powietrzu. Czajnik i jedzenie w proszku spakowane.

Startujemy zza czyiś chałup. Niektórzy myślą, że tak na emeryturze będą mieszkać właśnie.
No i lasem w górę. Łańcuchy i liny nie wyglądają tutaj na konieczne, ale dodają punktów do atrakcyjności wyprawy.
Docieramy do śniegowych miejsc, no i zabawa, zabawa.
Czyż nie idealna miejscówka na obiadek? Nie że ktoś wcześniej narzekał, ale teraz to już w ogóle nikt tego nie robi. Relaks kompletny w cichym lesie z widokami.
Obowiązkowa foteczka na szczycie.
I turlamy się w dół zacienionym i zaśnieżonym zboczem.
W lesie fajnie jest, co tu dużo gadać.
Wyślizgani, docieramy do wioski od drugiej jej strony i biegniemy do samochodu, bo już ciemno.

Dni jak ten chcemy w życiu jak najwięcej. Nie jest to jakieś super łatwe, no bo trzeba się zebrać i dojechać, a potem jeszcze zmęczyć fizycznie…

Ale jaka jest alternatywa? Zostać w domu pod kocykiem z herbatką i telewizorem? No w sumie brzmi trochę przyjemniej.

Póki co jednak, długoterminowe benefity ruszania dupy wypychają nas na pole. Ruch to zdrowie, rodzina zmuszona do całodniowych rozmów to mocne więzi, nowe miejsca to szersze horyzonty, a przygody to wspomnienia. Sake of life.